Z WIZYTĄ U STULATKI
26 listopada pracownicy Trynieckiego Centrum Kultury odwiedzili Panią Stanisławę Pytel z Wólki Małkowej, która w tym miesiącu obchodziła setne urodziny. Stulatka opowiedziała o starodawnych zwyczajach i obrzędach związanych ze żniwami, dożynkami oraz przebiegiem wesela. Wspominała też, jak kiedyś wyglądały zabawy dzieci.
Pani Stanisława opowiedziała również o przygotowaniach do Wigilii i obchodach Świąt Bożego Narodzenia. Wigilijne dania w zasadzie nie różniły się od tych, które podajemy teraz. Był barszcz z grzybami, kapusta z grochem, gołąbki, pierogi, zupa grzybowa i kompot z suszonych jabłek. Podczas wieczerzy wigilijnej w kącie stał snopek. Wkładano do niego słodycze i orzechy, których później szukały dzieci. Na suficie wieszano ozdobne pająki wykonywane ze słomy i kolorowego papieru. Przed lub po wspólnym posiłku zanoszono kolorowy opłatek również dla bydła. Po wieczerzy chodzili kolędnicy, za których przebierali się kawalerowie. Śpiewali pod domami kolędy i brali dziewczyny do tańca. W podzięce dawano im pieczone bułeczki, podpłomyki lub pieniądze.
Stulatka mimo sędziwego wieku, cieszy się wspaniałą pamięcią i do dzisiaj zna szkolne wiersze. Wyrecytowała nam jeden z nich:
„Żył sobie dziad i baba, bardzo starzy oboje
Ona kaszląca i słaba, a on skurczony we dwoje.
Mieli chatkę maleńką, taką starą jak oni
Jedno było okienko i jeden wchód do niej.
Żyli bardzo szczęśliwie i spokojnie jak w niebie
Czego ja się nie dziwię, bo przywykli do siebie.
Tylko smutno im było, że umierać musieli,
Że ich kiedyś mogiła długie życie rozdzieli.
I modlili się szczerze, aby Bożym rozkazem
Kiedy śmierć ich zabierze, wzięła oboje razem.
Razem to być nie może, ktoś choć chwilę wprzód skona.
A śmierć stoi i puka, i byłaby lat dwieście pod drzwiami tam stała,
Lecz znudzona nareszcie kominem wleźć musiała.”
Podczas spotkania Pani Stanisławie towarzyszyła córka Irena Dawidowicz wraz z mężem.